24 Grudnia
Nie napiszę, że to polska tradycja, bo każda rodzina ma swoje zwyczaje świąteczne. Sama tradycja jest generalnie taka sama, ale to jak każda rodzina obchodzi te święta, co gotuje, które potrawy są niezastąpione, jak przygotowujemy się do tych dni, z kim je obchodzimy, co jest dla nas ważne, kiedy dekorujemy dom, jak przygotowujemy prezenty … i można by tak w nieskończoność ….
Pewnie w każdym domu jest inaczej … a ja ostatnio zdałam sobie sprawę, że potrawy w samą Wigilię są bardzo różne.
Jako dziecko myślałam, że w każdym domu na stole jest to samo jedzenie… Nigdy nie przypuszczałam, że są tak duże różnice.
Myślę, że kiedy opiszę jak to wygląda w naszym domu, większość z Was powie … ooo, u mnie jest inaczej, albo … mam zupełnie inne potrawy …)))
Prezenty!
Jestem przekonana, że każdy ma inną metodę, jeśli chodzi o prezenty. W wielu rodzinach każdy kupuje prezent dla każdego, tak też robiliśmy kiedyś. Kiedy wracam myślami do wielkiego niepokoju związanego z kupowaniem prezentów dla wszystkich, wciąż czuję, jak bardzo martwiłam się, czy sobie poradzę, czy mam coś ładnego dla każdego, czy o kimś zapomniałam, albo strach, że Wigilia była tuż tuż, a mnie wciąż brakowało kilku prezentów i nie miałam pojęcia, co mogę kupić. Ojej… to był stres… i chyba tylko dlatego często źle się czułam, gdy myślałam o świętach… Mogłam się nimi cieszyć, mam na myśli całe przedświąteczne przygotowania, tylko wtedy, gdy miałam już wszystkie prezenty.
Nie chodziło tylko o dużo wydanych pieniędzy, bo bądźmy szczerzy, jeśli kupisz 8 lub 12 prezentów i wydasz tylko 20 euro na jeden, masz już 250 lub 300 euro … a poza tym … kup sobie coś, co ci się spodoba za 20 euro … musisz mieć szczęście, prawda? A teraz szczęście razy ile prezentów trzeba kupić! ))) Zawsze mówi się, że nie trzeba kupować nic wielkiego, że chodzi tylko o to, by tradycji stało się zadość, ale doskonale wiemy, jak kończy się takie kupowanie prezentów – zawsze drożej niż myśleliśmy.)))))))))))))))
Dlatego od kilku lat przyjęliśmy inny zwyczaj kupowania prezentów. Nazwałbym go „easy“ (wiem, nie wysiliłam się zbytnio jeśli chodzi o nazwę – taka trochę prowizoryczna😉 ). Tak więc, jeśli już wiemy, kto będzie na Wigilii, a lista gości jest sfinalizowana, robimy loterię w okolicach Świętego Mikołaja. Przypomina mi to trochę czasy szkolne, kiedy losowaliśmy, kto komu ma wręczyć prezent za określoną kwotę. Kiedy loteria się kończy, wszyscy wiedzą, komu sprawić prezent i za ile, ponieważ wszyscy razem decydujemy o cenie. Jeden prezent!!! tylko jeden pomysł!!! i może to być fajny prezent, bo nie jesteśmy na granicy najniższej ceny. W ten sposób każdy będzie miał tylko jeden prezent do kupienia i zapakowania! 😊 (hurra) Jak zawsze i wszędzie są wyjątki od reguły, np? Dzieci, oczywiście! )))) Gdy na święta są małe dzieci, zasada jest taka, że każdy coś dziecku (lub dzieciom) kupuje i w ten sposób ładnie rozwiązaliśmy „problem“ zakupów prezentowych. Jednego roku zrobiliśmy nawet prezenty bez loterii. Zasada była taka, że każdy musiał kupić „neutralny“ prezent, który mógł być dla kobiety i mężczyzny, za określoną kwotę. Cóż… to była niezła zabawa, bo trzeba było się nieźle nagłowić. Wszystkie paczki trafiły pod choinkę, a po kolacji rzuciliśmy kostką. Osoba, która wyrzuciła najwyższą liczbę w rundzie, wybierała jeden z prezentów. I tak rzucaliśmy kostką, aż nadeszła kolej ostatniego świątecznego gościa )))))
Teraz, gdy już zażegnaliśmy stres związany z kupowaniem prezentów, nie denerwuję się już tak bardzo nadchodzącym okresem świątecznym, bo najważniejszy zakup, ten, który zajmował mi najwięcej czasu i pozbawiał snu,
rozwiązaliśmy perfekcyjnie)))
świąteczne potrawy
U nas co roku na wigilijnym stole są zawsze te same potrawy, plus coś z kraju, z którego pochodzą nasi goście, a także dodatkowe dania na wypadek, gdyby ktoś nie przepadał za polskimi potrawami wigilijnymi.
Świąteczne potrawy to te, które gotuję tylko raz w roku i nie wiem czy nie przesadzę mówiąc, że w ciągu roku, latem czy wiosną w ogóle nie smakują, tak jakby magia świąt minęła 😊 Jedynym wyjątkiem są pierogi z grzybami i kapustą kiszoną – je zawsze możemy zjeść )))
Kiedy byłam dzieckiem, pamiętam jak bardzo cieszyłam się na smak pomarańczy i bananów. Świąteczne posiłki nie były dla mnie tak ekscytujące i wyczekiwane jak teraz. W końcu jakie dziecko lubi karpia czy kompot z suszonych wędzonych śliwek, którego nie znosiłam (i do dziś nie znoszę i nie ma go na naszym stole), a pić musiałam – bo podobno wszystkiego trzeba spróbować.
Banany!!! Zawsze pojawiały się na Boże Narodzenie, podobnie jak pomarańcze… Jakie one wtedy były pyszne… To nie było tak jak dziś, że można je kupić i cieszyć się nimi przez cały rok – wtedy były dostępne tylko na Boże Narodzenie. Co roku, gdy obieram pomarańcze i mandarynki do makowca, przypominam sobie, jak wtedy nie mogłam się doczekać ich smaku.
Pewnie co roku powtarzam to samo moim dziewczynom… a one słuchają jakby słyszały to po raz pierwszy 😊
Świąteczne posiłki w moim domu różniły się od tych u mojego męża. To znaczy różnią się niektórymi potrawami.
Na przykład u nas zawsze była zupa grzybowa, a u męża był barszcz z uszkami, którego ja nie znałam – teraz nie wyobrażam sobie, że nie znałam najpopularniejszej potrawy świątecznej. On miał kluski z makiem, makowiec i pierogi z kapustą i grzybami. U nas w domu nikt nie robił makowca, tak samo jak zamiast makaronu z makiem robiliśmy makówki , czyli mak z sucharami.
Przyznam szczerze, że bardziej smakowały mi potrawy u teściów, z wyjątkiem makiełek, których również nie robili, bo też byli zwolennikami makówek (na szczęście)
Tak więc, po ślubie, przez bodajże 4 lata, co roku spędzaliśmy Wigilię u moich rodziców, potem w kolejnym roku u teściów, potem znowu u rodziców i tak dalej. W końcu zebrałam się na odwagę (w wieku około 22 lat) i postanowiłam zrobić Wigilię u nas w domu i „wymieszać“ posiłki naszych rodzin.
Tak to się zaczęło… Ugotowałam dwie zupy, bo moi rodzice byli do grzybowej przyzwyczajeni tylko w Wigilię, a teściowie nie wyobrażali sobie obiadu bez barszczu z pierogami – co doskonale rozumiem :))
Pamiętam, że wszyscy byli tak mili, że jedli swoje „ulubione“, ale próbowali też innych – więc jedli dwie zupy ))))).
Z czasem moi rodzice zaczęli jeść zupę grzybową z uszkami … ))))
… zmodyfikowali swoje świąteczne danie !!!!)))
Chciałam, żeby każdy miał na stole to, co lubi, więc dań było nieco więcej niż u mnie czy męża, ale nikt nie mówił, że czegoś brakuje, co zawsze było w święta. I tak już zostało.
Nasze rodzinne „stałe“ potrawy świąteczne zostały wymieszane i powstała nasza własna tradycyjna kolacja, do której co roku dodajemy jedną lub dwie dodatkowe potrawy.
Dodatkowe dania zmieniają się co roku – w zależności od gości i ich kraju pochodzenia.
W tym roku dodamy dania argentyńskie i hiszpańskie, co bardzo mnie cieszy. Na stole na pewno pojawią się empanadas – argentyńskie ciastka pieczone w piecu oraz słodkie alfajores, argentyńskie ciasteczka z dulce de leche.
Co jeszcze? – Lubię być zaskakiwana tym, co przynoszą ze sobą nasi goście.
Oczywiste jest, że sama nie gotuję dań z innych krajów – bo to byłoby tak, jakbym powiedziała koleżance z Wietnamu, żeby ugotowała mi bigos – jaki ciekawy byłby jego smak, prawda? )))))))))
Bardzo cieszy mnie fakt, że nasz zięć tak polubił polskie potrawy świąteczne, że nie musimy już zaprzątać sobie głowy tureckimi przysmakami na wigilijnym stole, choć kuchnia ta jest przepyszna, ale na to mamy praktycznie cały rok.
Uwielbiam świąteczne przygotowania w kuchni, które zaczynamy dzień przed Wigilią i które już teraz tworzą w naszym domu tak świąteczną atmosferę, że nie mogę się ich doczekać.
Właśnie sobie przypomniałam, że czasami mam jeden z tych dni w roku, kiedy nie mogę sobie poradzić z niczym w kuchni i wszystko wypada mi z rąk … wtedy pierwsze moje myśli i wypowiadane na głos to … „Dobry Boże, nie pozwól, aby kiedykolwiek przytrafiło mi się to w Wigilię“ … ))))) hihihi ….
Cóż, jak dotąd moje prośby zostały wysłuchane )))) i mam nadzieję, że tak pozostanie.
Wracam więc do „dnia przed Bożym Narodzeniem“ ))))
Kuchenny bal
Od wielu lat obchodzimy święta w naszym domu i bardzo się cieszę, że tak to wygląda. … wieczorem (w noc poprzedzającą Wigilię) zbieramy się w kuchni … dziewczyny (wszystkie trzy) i ja … no, czasem też teściowa do pomocy, jeśli jest z nami … hihihihi ….
Zaczynamy „kuchenny bal“ … wszystko się rozkręca, ale najlepsze w tym całym gotowaniu jest to, że przypominamy sobie nasze spotkania sprzed wielu lat – znowu wyciągamy wszystkie zabawne historie i ciągle słyszysz … pamiętasz … pamiętasz … pamiętasz … pamiętasz ….
i płaczemy ze śmiechu … i śmiejemy się jeszcze bardziej, gdy oglądamy filmy z 1995, 1996 i tak dalej do 2000 … są najlepsze ))))
I tak wszystko gotuje się samo ))) Ryba „po grecku“, makowiec, który jest chyba najbardziej pracochłonny, oprócz pierogów, które zajmują najwięcej czasu, kapusta kiszona, makówki i jak mamy ochotę to pieczemy coś pysznego.
Wigilia Bożego Narodzenia
W samą Wigilię gotujemy tylko to, co musi być ugotowane tuż przed podaniem – a więc zupy (jeszcze obie), ziemniaki i pieczemy ryby (karpia, sandacza i dorsza). Oczywiście w Wigilię nikt nic nie je przez cały dzień, czekamy do wieczora, aż będziemy wszyscy razem.
Dzielimy się opłatkiem ze wszystkimi, składamy sobie najszczersze życzenia, modlimy się i zasiadamy do pysznej kolacji.
Jest fantastycznie ))) Znowu podczas kolacji wspominamy, jak dziewczynki chciały jak najszybciej skończyć jeść, żeby móc od razu otworzyć prezenty pod choinką.
Mój tato drażnił się z nimi … i wziął kolejny kawałek karpia na swój talerz, a dziewczynki spojrzały na siebie z pytaniem w oczach … “ jak długo jeszcze musimy czekać“ … )))))
Mamy zwyczaj, że nikt nie wstaje od stołu, dopóki wszyscy nie skończą jeść. Kiedy wszyscy są najedzeni, wstajemy i dziękujemy za to, co zjedliśmy i możemy pobiec do choinki, aby zobaczyć, co pod nią jest.
Rozpakowywanie prezentów, świętowanie, rozmowy, wspomnienia, świąteczne historie … i tak dalej prawie do świtu … ))) Wino, tańce, świętowanie … wszystko z umiarem i radością. Jedyną barierą, która się u nas pojawia, ale dobrze sobie z nią radzimy … jest język )))) każdy musi coś komuś przetłumaczyć … z polskiego na niemiecki, z hiszpańskiego na polski lub niemiecki … lub pomóc z angielskim … i radzimy sobie z tym … to zabawne … ten potrzebuje tłumacza, drugi też i tak rozmawiamy … tłumaczymy, śmiejemy się, jeśli coś źle przetłumaczymy i wszystko jest tak jak trzeba ….
Nie co roku jesteśmy w tak pełnym składzie, ale w tym roku znowu będziemy!!! ))))) Lata, kiedy spędzamy Święta z całą najbliższą rodziną są wyjątkowe – bardzo wyjątkowe – i tak samo będzie w tym roku. Będziemy wszyscy razem )))
Byłoby jeszcze miło, gdyby było dużo śniegu – to byłoby ukoronowanie świąt)))
Ich wünsche euch allen frohe Weihnachten, Frohe Weihnachten und Feliz Navidad )))
ZDROWYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA